Kiedy czerwoni stanęli pod miastem fortyfikacje były gotowe. Podwójna linia okopów wzmocniona ziemiankami i drewnianymi bunkrami.
Zgodnie z obyczajem sowiecki oficer poprosił o negocjacje. Po krótkiej naradzie wydelegowano japońskiego majora i rosyjskiego sztabskapitana.
Obaj zgodzili się na to niebezpieczne zadanie. Nikt nie mógł im zapewnić bezpiecznego powrotu. Iluzoryczną ochronę miały stanowić szable i pistolety. Był z nimi także telefonista. Oficjalnie na wypadek potrzeby uzyskania nowych instrukcji. Po dojechaniu na miejsce natychmiast dał on znać gdzie się znajdują.
Oficerowie umiejętnie przeciągali rozmowy do czasu aż nie zadzwonił telefon. To był umówiony sygnał. Telefonista dał znać majorowi. Negocjatorzy natychmiast przerwali rozmowy zasłaniając się instrukcją z dowództwa. Teraz nadszedł decydujący moment. Parlamentariusze powoli skierowali się do drzwi dworu w którym mieściła się kwatera główna korpusu wroga, spokojnie wsiedli na furmankę i powoli odjechali. Jak okazało się zaraz za liniami. Kiedy w powietrzu zaczęły latać pociski artylerii okrętowej z przybyłej właśnie floty Japonii i lądowej.
Przestraszony jeden z krasnoarmiejców wypalił do wozu, a wóz odpowiedział ogniem. Wywiązała się strzelanina w której lekko ranny został sztabskapitan.
Nie minęło długo nim artyleria atakujących zaczęła się odstrzeliwać. Pociski padały głównie na miasto i okopy czyniąc pewne szkody broniącym, lecz nie były one wielkie-mniej niż 20 zabitych i rannych żołnierzy. Cywilów nieco więcej. Gdy sprzymierzeni dla oszczędności amunicji przerwali ogień salwy bolszewików stały się celniejsze, ale trzeba było to jakoś wytrzymać.
Po półgodzinnym przygotowaniu artyleryjskim ruszył pierwsze szturm przyszpilony do ziemi ogniem moździerzy i karabinów maszynowych. Towarzyszące atakującym sekcje broni wsparcia próbowały zlikwidować rosyjskie i japońskie gniazda, ale zaraz były pokrywane skoncentrowanym ogniem miotaczy min i czasem sąsiednich stanowisk, ale to pozwalało atakującym z sektora ostrzału tych stanowisk podejść bliżej więc szybko zaniechano takich działań.
W kilku miejscach doszło do walki wręcz, ale żołnierze cesarscy, szczególnie oficerowie uzbrojeni w katany szybko poradzili sobie z intruzami. Słabo zdyscyplinowane oddziały rewolucyjne mimo wznowienia wsparcia artyleryjskiego zaczęły się cofać i pociągnęły za sobą zbuntowanych regularnych.
Straty po stronie obrońców to mniej niż 200 zabitych i rannych. Atakujący stracili ponad 600 zabitych rannych i pojmanych .